Tak jak źle przeprowadzona operacja wycięcia guza skutkuje nawrotem choroby nowotworowej, tak źle przeprowadzona dekomunizacja skutkuje dziś powrotem nie tylko samych idei marksistowskich, ale jakby w pakiecie, komunistycznej propagandy.
Poniedziałkowa informacja o złożeniu projektu zmiany nazwy wiaduktu Żołnierzy Wyklętych w Opolu może dziwić tylko tych, którzy nie interesują się kompletnie otaczającą nas rzeczywistością. Solenne deklaracje, o zerwaniu z komunistycznymi korzeniami składane zaraz po przemianach ustrojowych można dziś włożyć między bajki. Wystarczy sięgnąć po pierwszą lepszą publikacje na lewicowych stronach internetowych, poczytać komentarze, lub choćby zobaczyć zdjęcie posła Biedronia, która na lodówce ma magnes z Mao Zedongiem i Che Guevarą. To oczywiście nie przypadek – współczesna lewica garściami bierze i kopiuje na dzisiejsze potrzeby te same idee, które przyświecały komunistom od ponad 100 lat. Tej niepodległościowej, piłsudczykowskiej już nie ma, chyba że za taką uznamy rządzącą nam dziś partię.
Żołnierze Wyklęci nie byli krystaliczni. Nie byli pewni nimi wszyscy żołnierze AK, WiN i ogólnie wojska polskiego. Nie byli nimi amerykanie bombardujący Drezno,rzucający bomby atomowe na Japonię, a po wojnie przyjmujący z otwartymi ramionami co cenniejszych esesmanów, Francuzi rozliczający kolaborantów itd. Czy więc z tego powodu Amerykanie mają zburzyć swój Marine Corps World Memorial, a Francuzi Łuk Tryumfalny? Pytanie retoryczne, bo przecież jeśli o jakieś krzywdy chodziło naprawdę lewicy to pierwsza do zmiany w Opolu paradoksalnie powinna iść ulica Wyzwolenia i Zwycięstwa. Jeśli pozwolimy na tę zmianę, to nie oczekujmy że na tym się skończy i za kilka lat nie będziemy już mieć „oenerowskiego” Jana Bytnara, Batalionu „Zośki”( której członkowie gnili w komunistycznych więzieniach), niewygodnych multikulturalnej wizji Śląska ulic Rodła, Powstańców Śląskich, Ligonia, Lompy czy Korfantego; Kowalczyków oczywiście, a pewnie i ronda Reagana.
Lewica nienawidzi Wyklętych nie dla faktycznych czy zmyślonych lub sfingowanych w prowokacjach „skaz na pancerzach”, ale dlatego, że wbrew beznadziejnej sytuacji i całemu światu który o nich zapomniał, nie stracili wiary w prawdziwość i słuszność walki, nadziei na urzeczywistnienie własnej, niekomunistycznej wizji kraju. Nie chodzi już więc tylko o same idee przyświecające ostatnim polskim powstańcom (Boga, Honor i wolną niepodległą, polską Polskę), ale niezłomną postawę: odważną, bezkompromisową, ofiarną i nonkonformistyczną. Postawę będącą przede wszystkim wzorem dla przyszłych pokoleń. Postawę, o której Polacy powinni zapomnieć, aby nic już nie przeszkadzało w realizacji lewicowych postulatów stworzenia, po raz kolejny, bezklasowego, równościowego, sprawiedliwego społecznie „raju na ziemi”. Jak to się kończyło w przeszłości wszyscy wiemy…